piątek, 5 kwietnia 2013

Moje pierwsze dni w UK.

Dobry wieczór!




Dziś post niekosmetyczny, związany z moim wyjazdem do UK. Chciałabym się  Wami podzielić moimi pierwszymi wrażeniami, co Wy na to? Jeżeli jesteście zainteresowane to zapraszam do czytania ;D



Przybyłam tu dokładnie 12 dni temu, 24.03.2013r. Dzień wielkich zmian. Szczerze mówiąc było to dla mnie ogromne przeżycie! No bo jak to? opuścić dom rodzinny? żyć ta z dala od wszystkich? muszę przyznać, że jest mi cięzko, bo oprócz chłopaka nie mam tu nikogo.. No nie biorąc pod uwagę jego znajomych no i współlokatorów.. W sumie moje odczucia są dość mieszane, ale to w sumie nieważne.



Muszę przyznać, że życie tutaj dość różni się od tego w Polsce. Ludzie inaczej podchodzą do tego co robią, większość jest wesoła i gotowa pomóc innym - przynajmniej tak mi się wydaje ;D Mój język angielski jest straszny.. nie dość, że mało rozumiem, to nawet nie potrafię się nigdzie wysłowić.. moje odpowiedzi na wszystko to `yes` `no` albo `ok` - zasób słownictwa ogromny ;D ale podobno trzeba się przełamać.. mam nadzieję, że dam radę :)








Jeżeli chodzi miasta to odrazu widać różnice w stylu i budownictwie - wszystko raczej ceglane.





Moim zdaniem bardzo przyjemnie to wygląda, jakoś tak estetyczniej.





Moje miasto jest dość małe, więc pełno tu takich wąskich uliczek i domów szeregowych. większe  zdecydowanie się różnią. Chociażby ilością sklepów. Dziwne jest tutaj to, że każdy chodzi jak mu się podoba - ludzie potrafią pchać się przez ulicę przed każdy samochód aby przejść na drugą stronę, a jest to tolerowane!

Muszę przyznać, że jest to kraj dość dziwny, wszystko tu mają na odwrót! chociażby kierownice w aucie po lewej stronie ;p Albo jeżeli chodzi o krany w zlewie - są dwa ;O jeden kran ma gorącą wodę, a drugi zimną! i jak tu myć naczynia?! czasem nie daję rady ;p

Jeżeli chodzi o samo życie, to dość łątwo jest się tu utrzymać - jedzenie kosztuje w zasadzie grosze, a wybór jest ogromny. No jeżeli ma sie pracę to jest okey ;P ja mam zamiar zacząć szukać od poniedziałku.. starczy wakacji  ;p

Jeżeli chodzi o zakupy to robimy je najczęściej w ASDzie - bardzo przyjemny i podobny tani supermarket :D Lubię także tzw funciaka, gdzie dosłownie wszystko kosztuje 99p. Jest tego tyle, że nawet nie potrafię czegokolwiek wybrać ;p w zasadzie nie lubię jednego.. wszystko napisane jest w języku angielskim! więc jak mam sobie wybrać jakikolwiek kosmetyk do pielęgnacji?  chyab powinnam zacząć chodzić ze słownikiem  i sobie tłumaczyć..


Znalazłam tu nawet swój ulubiony sok! mniaam! same owoce ;D

Trochę się rozpisałam, a pewnie i tak miałabym wiele do powiedzenia.. tylko ciekawi mnie to, czy Was to interesuje?? :) a jeżeli tak, to co konkretnie?? :)

Na pżegnanie podeślę Wam troszkę wiosny!


Bo na szczęście tu zimy nie ma :) 


Dziękuję za wytrwałość!
Dobranoc ;*

35 komentarzy:

  1. No tak życie tam jest całkiem inne, a ludzi podchodzą do niego bardziej na luzie. ;)
    fajne zdjęcia. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podobają mi się te domki :) Faktycznie, bardziej estetycznie :) Możesz dać jeszcze jeden jakiś post o Wlk. Brytanii jeśli masz pomysł :) Pozdrawiam i obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę Ci braku zimy :P. A angielskim się nie martw. Szybko się go nauczysz :).

    OdpowiedzUsuń
  4. powiem tak dopiero jak zaczęłam mieć styczność na zajęciach z native speakerem później doprawiłam te zajęcia oglądaniem serialu skins i innych brytyjskich bez napisów to osłuchałam się z ich mówieniem. Prawdopodobnie Twój angielski nie jest słaby tylko Brytyjczycy mówią jakby mieli kluski w buzi ;D Ale to chyba normalne, że wszystko jest po angielsku :> No cóż jak masz z sobą jakieś polskie kosmetyki to tam zwykle jest jeszcze po angielsku to poczytaj kilka razy i powinno być bez problemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super relacja , też marzy mi się wyjazd do Anglii do pracy strasznie bym chciała zobaczyc jak tam jest;) Ale u Ciebie jest ładnie i słonecznie a tu Syberia:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Powodzenia w szukaniu nowej pracy ;)!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie to bardzo zaciekawiło i oczekuję więcej takich postów. Ja nie wyobrażałabym sobie życia poza granicą.. Ale czasami zastanawiałam się jak to mogłoby wyglądać i myślę, że podobnie do Ciebie :) trzymaj się i pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. fajnie poczytać coś innego ;) poproszę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajnie to przedstawiłaś :)
    a w jakim mieście dokładnie mieszkasz ? :) opowiedz coś więcej, bo to bardzo ciekawy temat ;)

    mój wujek pojechał do Londynu parę lat temu, właśnie bez jakiejkolwiek znajomości języka, a teraz śmiga tam idealnie :D także, tak jak piszesz, trzeba się przemóc i z rozmów o wiele lepiej się uczy, niż z książek ;)

    też zastanawiam się nad wyjazdem do UK, ale mam obawy o język, bo niby uczę się go od przedszkola, ale co z tego, jak uczą nas suchych regułek, a rozmów na lekcjach jest bardzo mało. Ja najwięcej nauczyłam się w dzieciństwie z CartoonNetwork, bo miałam ten kanał po angielsku :P
    A obecnie serial po angielsku z polskimi napisami to moja codzienność :)


    i ten akcent Brytyjczyków <3 hehe

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślałam o wyjeździe do UK,szczerze mówiąc bawi mnie akcent brytyjczyków ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Na pewno niedlugo przelamiesz bariere jezykowa! Powodzenia na obczyznie :) zdradz, gdzie jestes o ile to nie tajemnica - moze zgadamy sie kiedys na kawke :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawe nowe doświadczenia.. Chętnie wyjechałabym gdzieś, oderwać się od codzienności.:P

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyjazd za granicę to jest duże przeżycie . Trzeba zmierzyć się z nowym krajem , ludzmi , językiem . I wiadomo tęsknota za rodziną też robi swoje ;) Życzę wytrwałosći .

    OdpowiedzUsuń
  15. Bądź dzielna a wszystko się ułoży ;) zazdroszczę trochę tego wyjazdu, zmiany otoczenia i nowego doświadczenia, ale jak to mówią - nigdy nie jest za późno ;) zdaj relację jak poszukiwania pracy :D powodzenia! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. co racja-wyjazd za granicę to choćby nowe życie lub po prostu takie większe przeżycie, ale trzeba być silną i pełną nooowej energii. Dostajemy w ten sposób nowe możliwości:) angielski zawsze idzie ogarnąć-wsłuchaj się w to wszystko co inni mówią, czasem ich styl mówienia i naciskania na wyraz Ci może pomóc! a co do sklepów-to cud miód i orzeszki widzę hehe:D ogółem to chciałabym gdzieś tak na stałe wyjechać i podszkolić angielski-jednym słowem, to Ci w pewnym sensie zazdroszczę
    życzę Ci powodzenia tam, wszystko będzie dobrze i się ułoży-zobaczysz:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak smacznie wyglądają te soczki :)
    Życzę szybkiego znalezienia pracy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. musisz się przełamać do mówienia po angielsku, wtedy dużo szybciej pójdzie Ci opanowanie chociaż podstawowych zwrotów, tak żeby się dogadać :) co do kranów, to mnie też one zadziwiały, naczynia naczyniami, ale jak umyć głowę pod bieżącą wodą ? Nakombinowałam się jak głupia przy tym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no na szczescie u mnie w lazience jest juz normalnie ;D

      Usuń
  19. tak, mieszkam już parę lat w Cambridge :)

    OdpowiedzUsuń
  20. google maps pokazuje, że kawałek drogi jest

    OdpowiedzUsuń
  21. A to Ty już na stałe będziesz w UK? :) fajnie Ci, ja pomimo tego, że angielskiego się uczę od 2 podstawówki też więcej bym nie umiała powiedzieć xD

    OdpowiedzUsuń
  22. przyjemnie się czytało tego posta, mam nadzieję, że będzie więcej takich :)
    u mnie była w piątek siostra cioteczna, która już kilka lat mieszka w Anglii i trochę poopowiadała o życiu na obczyźnie :)

    życzę szybkiego znalezienia ciekawej i satysfakcjonującej pracy:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ach, jak ja lubię posty o UK :) Skrycie marzę o wyjeździe tam, jeśli nie na stałe to choć na jakiś czas :)

    OdpowiedzUsuń
  24. I ♥ UK. Proszę o więcej zdjęć z UK :-)

    Moje miejsce na ziemi jest właśnie w UK i zbliża się dzień kiedy kupię bilet w jedną stronę...ale w tym momencie zazdroszczę Tobie pobytu :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. świetny post!!!! :D ale Ty na stałe wyjechałaś Kochana???

    OdpowiedzUsuń
  26. Powodzenia! niech się spełnią Twoje plany odnośnie życia w UK :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Zaraz dostanę baty, że wypytuję, zamiast zajrzeć najpierw na bloga :P Pomimo, że nie lubię łączenia różnych tematów na blogu, to jednak posty o życiu na emigracji mogłabym czytać notorycznie :P Także ja jestem jak najbardziej za takimi przerywnikami;) Kurczę, jak ten czas szybko leci, dopiero co tam wyjeżdżałaś... Ostatnio widziałam na czyimś blogu zdjęcia tych kranów i nie mogłam wyjść ze zdziwienia, jak to ludzie potrafią utrudniać sobie codzienne czynności :P Angielski jest bardzo prostym językiem, więc myślę, że nauczysz się go w mig, zawsze można zapisać się do jakiejś szkoły językowej. A póki co, podobno w Anglii na każdym kroku słychać polski, więc może angielski nie będzie tak od razu potrzebny :P O, fajnie, że żywność jest tania, bo nad tym się zastanawiałam. Daj troszkę więcej tej wiosny;) Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  28. Oj, aż mi przypomniałaś moje pierwsze zakupy w Tesco :) W ogóle pierwsze dni w nowym kraju, to człek się czuje jak dziecko we mgle ;)

    Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. ciekawy post:)pisz takie czasem:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie mogę się nadziwić niedziurawym jezdniom! Chodniczki też niczego sobie:) Ehh, jak my (w Polsce) daleko jesteśmy za Europą...

    OdpowiedzUsuń
  31. Byłam w UK i tam jest na prawde przyjemnie zazdroszczę Ci ;) obserwuję :>

    OdpowiedzUsuń
  32. Ojj ja też jak przyleciałam do UK nie potrafiłam się odnaleźć a zasób słów miałam praktycznie identyczny :D Przez dłuższy czas wstydziłam się mówić po ang bo nie chciałam zostać wyśmiana swoimi angielskimi wyczynami w mowie :P wiesz o co mi chodzi prawda? :D Co do kranów to u mnie jest odwrotnie :D W łazience mam dwa -_- a w kuchni jeden ;) Ale nie mam pojęcia, po co sobie tak utrudniać życie z tymi kranami xD

    OdpowiedzUsuń
  33. Jak przeczytałam Twój post, to aż mnie ciary przeszły :D Mam zamiar lecieć z chłopakiem do UK za jakieś dwa miesiące. Trochę się boję, że nie będziemy mogli znaleźć pracy, że będzie ciężko, rodzina się zapłacze.. i że się nie zaklimatyzuję. Jak jestem na luzie w domu, to znam dużo słówek, ale jak mam z kimś porozmawiać po angielsku, to stres łapie, zacinam się jak stara płyta i praktycznie nie mówię nic, tylko ok, yes, no :D Jak myślisz, warto tak stresować przed wyjazdem ? Z góry dziękuję za odpowiedź :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania! dziękuję :)