sobota, 22 marca 2014

Luksusowe mleko do kąpieli, Farmona

O tak, kolejny produkt Farmony i kolejny wpis kąpielowy! po prostu musiałam znów przedstawić Wam kolejną perełkę tej firmy ;)


Od producenta: Luksusowe mleko do kąpieli stworzone przez Laboratorium Kosmetyków Naturalnych farmona zawiera to, co najcenniejsze w przyrodzie: prawdziwy miód, odżywcze mleko i uznawaną za afrodyzjak wanilię z Tahiti. Słynące z niezwykłej urody Klepopatra i markiza de Lenclos dzięki cudownym właściwościom kąpieli w mleku na długo zachowały młodość i powab. Miód to najdoskonalsza substancja pochodząca z natury - jego lecznicze właściwości były znane już 4 tysiące lat temu. Zapewnia on niezwykle gładką skórę, jedwabiście miękką i promienną skórę.
Niezwykle ciepły i słodki zapach wanilii z Tahiti daje niezapomniane uczucie błogości i komfortu, a odżywcze właściwości mleka i wygładzająca siła miodu sprawiają, że skóra jest aksamitna, doskonale miękka i nawilżona. Kąpiel przenosi do świata zmysłów, pieści skórę, a dzięki dobroczynnym składnikom gwarantuje gładkie, sprężyste i młode ciało.

Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Laureth Sulfate, Honey Extract, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, PEG-7 Olive Oil, Parfum, Krameria Triandra, Styrene/Acrylates Copolymer, PEG-150, Pentaerythrityl Tetrastearate, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, Vanilla, Hydrolysated Milk, Proteins, Sodium Chloride, Triethanolamine, Methyldibromo Glutaronitrile, Phenoxyethanol, Disodium EDTA

Pojemność: 500 ml
Cena: na stronie Farmony 23 zł



Moim zdaniem: Mleko zamknięte jest w dość solidnej, ciężkiej, szklanej, a nawet śmiem twierdzić, iż eleganckiej butli zamykanej na drewniany korek. Na szyjce można zauważyć zwinięty plaster miodu - nie wygląda on na sztuczny, bardziej na wysuszony! Urzekające prawda? Ale czy mleko można uznać za luksusowe? Zapraszam dalej!
Sam zapach jest urzekający, delikatnie słodki, bez problemu można wyczuć w nim miód i wanilię. Ten piękny aromat utrzymuje się w całej łazience, nie mówiąc już o samej kąpieli :) na ciele jest niestety nieodczuwalny.


Konsystencja jest dość gęsta, tak jakby wymieszać małą ilość mleka z gęstym miodem. Żółtawo nieprzejrzysty płyn!
Producent pisze, aby pod strumień wody wlać 25 ml mleka. A ja zakładając z góry, że wytworzy się mała piana leję go nieco więcej, bo aż 50 ml albo nawet i więcej! Miło jest poleżeć w pianie, która długo się utrzymuje :P


Niestety po upływie 30 minut z piany zostają tylko marne szczątki :)
Producent dał nam również niezła bajeczkę, w którą każda z Nas uwierzyła :P no tak Kleopatra kąpała się w mleczku i była ponętnie piękna ;) tak tak.. Może jakbym od urodzenia się w tym mleczku kąpała to też by tak było :D ale nie raz na jakiś czas.. Poza tym jak podczas kąpieli, które odbywam 2-3 razy w tygodniu moja skóra miałaby się odmłodzić i uelastycznić? bajeczki!
Po kąpieli skóra jest faktycznie nawilżona i przyjemna w dotyku, ale nic więcej :) nie zauważyłam natomiast efektu miękkości, ale to nic.. miło jest poleżeć w tak aromatycznych zapaszkach, więc kosmetyk za to ma ogromny plus! Jeżeli będzie okazja to pewnie znów go kupię!

piątek, 14 marca 2014

I love..

Nie, nie kocham ani nie uwielbiam produktu, o którym chciałabym Wam dziś po krótce opowiedzieć. Z firmą 'I love..' spotkałam się po raz pierwszy tu w Anglii, w Superdrug'u. Najbardziej co mnie urzekło to zapachy, piękne, słodkie, wydające się dość naturalnie.. Ale do rzeczy!

Krem do rąk, I love..


Od producenta: Poczuj radość z serią pysznych malin i jeżyn. Sposób użycia: wyciśnij mnie na dłonie i wmasuj mnie, dopóki Twoje ręce poczują się jedwabiście miękkie. Wszystkie nasz balsamy do rąk mają za zadanie pozostawić skórę odżywioną i bajecznie gładką.

Skład: Aqua (Water), cetearylalcohol, Cetylalcohol, Glycerin, Cyclopentasiloxane, Isopropyl Myristate, Glyceryl Stearate, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Peg-100 Stearate, Ceteareth-20, Triethanolamine, Xanthan Gum, Carbomer, Parfum (Fragrance), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cocos Nucifera (C0conut ) Oil, Ethylhexylglycerin, Tocopherylacetate, Cyclotetrasiloxane, Benzyl Benzoate, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Linalool, Limonene, Cl 14700, Cl 17200.

Pojemność: 75 ml
Cena: w Anglii zapłaciłam za niego coś koło 1 funta, a jak patrzę na Wizażu to kosztuje aż 19zł (yy)


Moim zdaniem: Krem do rąk znajduje się w standardowej tubce zamykanej na klik. Ma bardzo słodkie opakowanie, myślę że każda z Was się ze mną zgodzi ;) Nie dość, iż czerwone to an dodatek w serduszka :)
Zapach muszę przyznać jest równie słodki. Osobiście nie wiem jak pachnie mieszanka malin z jeżynami, ale pewnie jakoś tak :D zero aromatu chemii. Na dłoniach niestety się nie utrzymuje jakoś intensywnie, lecz czuć go delikatnie.


Konsystencja typowa dla kremu do rąk, jedynie wyróżnia ją kolor - jest delikatnie różowy, pewnie coś na podobę tego jak zmiksuje się ze sobą te dwa owoce :D Jeżeli chodzi o działanie to jest różnie. Raz działa, a za drugim razem mam wrażenie, że nic w swoje łapki nie wklepywałam - dziwne. Jeżeli już zadziała to pozostawia dziwny film - co mi się nie podoba w ogóle. Dłonie są jedwabiście miękkie, ale tak jakoś sztucznie - wiecie o co chodzi? :P Może to przez ten cały skład? jest strasznie długi.. 

Teraz wiem, że nie kupię go ponownie. Jest wielee wiele innych kremików, na jakie warto zwrócić uwagę :) a ta polska cena to już w ogóle katastrofa :)

piątek, 7 marca 2014

Lawendowe ukojenie z Farmoną

Lubicie zapach lawendy? Jeżeli tak to ten post jest dla Was! A jeżeli uwielbiacie długie kąpiele w wannie, również zachęcam ;) A o czym mowa?

Sól do kąpieli, FARMONA


Od Producenta: Aromatyczna sól do kąpieli z naturalnym olejkiem eterycznym z lawendy i cennymi mikroelementami. Przytulny zapach lawendy Mont Blanc pozwala przenieść się w czasy beztroskiego dzieciństwa, odzyskać spokój i wewnętrzną równowagę. Niweluje napięcie, wycisz i usuwa zmęczenie po całym dniu. Aromatyczna sól do kąpieli pielęgnuje i myje, pozostawiając skórę aksamitnie miękką i przyjemną w dotyku. Sposób użycia: 50g soli wsypać pod strumień ciepłej wody. Zalecany czas kąpieli: 20 minut.




Skład: Sodium Chloride, Sodium Lauryl Sulfate,
Silica, PEG-25 Paba, Parfum (Fragrance), Lavandula, Angustifolia (Lavender) Oil,  Alcohol Denat, Linalool, Cl 42090, Cl


Pojemność: 570 g
Cena: ok 15 zł






Moim zdaniem: Sól znajduje się w dość solidnej, ciężkiej i szklanej butelce. O tak, jest ciężka! Ale to w niczym nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, bo dodaje uroku. Opakowanie otwiera się na korek - coś podobnego jak korki do wina. A jeszcze ten fioletowy kwiatuszek na szyjce, mm dodaje uroku!

Cóż, jeżeli chodzi o samą sól wydaje mi się, że jest ona warta uwagi.  Zapach jest przeeecudny o ile mogę o tak nazwać ;) Zdecydowanie czuć piękną lawendą, wystarczy otworzyć buteleczkę a woń otacza całe pomieszczenie! Zero chemicznego aromatu - o tak! A jak rozpuści się w wodzie to łazienka staje się moim królestwem :D szkoda tylko, że na ciele się nie utrzymuje..







Sól jest kamienista, co widać na zdjęciach. W sumie podoba mi się to, prezentuje się całkiem całkiem.

Rozpuszcza się przyzwoicie, z początku jedynie można poczuć delikatny piasek, który i tak później się rozpuści do końca - to akurat mi nie przeszkadza. Na jedną kąpiel wrzucam do wody dość sporą garstkę, przecież nie będę się bawić miarkami ;p


A co jeżeli chodzi o samo działanie? Producent daje wiele obietnic, które moim zdaniem się sprawdziły. Nie dość, że sam zapach otula umysł, wycisza to faktycznie niweluje napięcie, jakiego jest ostatnio u mnie sporo ;) Co do pielęgnacji też nie mam żadnych przeciwwskazań, już podczas kąpieli skóra wydaje się być delikatnie nawilżona. Nie wiem jak to ująć, ale woda fajnie ze mnie wtedy spływa :D
Kosmetyku używam raz na jakiś czas, lubię często zmieniać produkty do kąpieli także nie wiem czy przynosi jakiś efekt długotrwały, ale to raczej nie ma znaczenia. Mamy przynajmniej pretekst do wylegiwania się w naszej świątyni :D
Ogólnie rzecz ujmując, myślę iż cena nie jest strasznie wygórowana, bo szczerze myślałam, że kosztuje więcej! Polecam :))



Kobietki Moje Kochane - Wszystkiego Najlepszego!! :*




piątek, 28 lutego 2014

Projekt Denko - Luty 2014

Moje Denko w tym miesiącu jest bardzo, bardzo skromne. A dlaczego? bo powróciłam do niego dopiero w połowie lutego. Akurat wtedy wróciłam do Anglii i uznałam, że to najodpowiedniejszy moment. Ale jest jeden plus! Mogę opowiedzieć w kilku zdaniach o każdym z kosmetyków. ;)


1. Oral-B 3D White - Pasta do zębów ma taki sam zapach jak i wszystkie inne pasty, podobno wybielająca, ale oczywiście nic takiego nie zauważyłam. Raczej nie kupię ponownie.

2.Schwarzkopf, Gliss hair repair, szampon do włosów z płynną keratyną, który ma za zadanie zreperować włosy, wzmocnić i dodać objętości. Prędzej te zniszczone włosy mi wypadły niż zostały wzmocnione.. a co objętości? Taka sama objętość jak i bez używania tego oto szamponu. Dobre tyle, że nie plątał włosów i miał przyjemny zapach - chyba jabłkowy :) raczej nie kupię.

3. NIVEA, balsam do ciała - bardzo się z nim polubiłam, czekał na swoją kolej bardzo długo. Nawilżał, sprawiał, że moja skóra była bardzoo delikatna, aż chciało się dotykać! Z wchłanianiem jest średnio, trzeba długo czekać. Ale mi to nie przeszkadza. Kremuję się rano, a wieczorem nie czuć żadnego tłustego filmu. Zapach typowy dla balsamów tej firmy. Kupię ponownie!

4. AVON, foot works - krem do stóp, kóry niczym mnie nie zachwycił, nie podtrzymał efektów mojego ulubieńca z No36. Może nawet pogorszył kondycję moich pięt. Nie kupię.

5. Montagne Jeunesse, miodowa maseczka peel-off. Zapach i konsystencja faktycznie miodowa i to mi się podobało. Ale to tyle plusów jeżeli chodzi konkretnie o tą maseczkę. Jeżeli jest ona peel-off to powinna schodzić z twarzy delikatnie, a nie na siłę i z bólem! blee nie wiem dlaczego.. inne maseczki tej firmy lubię, naprawdę lubię! ale tej nie kupię o niee.
Jeżeli chcielibyście sami się przekonać o działaniu właśnie tych masek, to zapraszam na moje facebookowe rozdanie :D

poniedziałek, 24 lutego 2014

Moja poranna pielęgnacja!

Dziś bezrecenzowo, tak dla odmiany chciałabym Wam pokazać jak wygląda moją poranna pielęgnacja twarzy, ciała i włosów - o ile mam chęci, sporo czasu i doła, którego trzeba przegonić! Co do tego ostatniego powiem szczerze, że już mi trochę lepiej :)

Twarz


Po Pierwsze: oczyszczenie, zawsze rano przemywam sobie twarz tonikiem albo po prostu wodą, wtedy moja skóra gotowa jest do kolejnych zabiegów. Jeśli nie mam czasu/nie chce mi się to jest to jedna z dwóch czynności, które wykonuję.

Po drugie; zdzieranie, wiadomo, że jest to bardzo ważna czynność, Zdzieranie martwego naskórka powoduje, że twarz jest gładka jak pupcia niemowlęcia :D Staram się używać peelingu 2-3 razy w tygodniu. Czasami potrzebuję solidniejszego zdzieraka, niż tego co widać na zdjęciu. Wtedy używam tego do ciała :P zazwyczaj jest to gruboziarnisty peeling cukrowy.




Po trzecie: maskowanie, tak tak.. wtedy wyglądamy jak marsjanki :D Staram się używać maski podobnie jak peelingu. Nie są jakieś konkretne. Nawilżające, oczyszczające, i te przeciw trądzikowi.. Ta ciemna na zdjęciu jest akurat na oczyszczenie porów. Również niedawno zakupiłam specjalne, kolagenowe płatki pod oczy.

Po czwarte: kremowanie, oo tak! tą czynność ogarnęłam dopiero w tym miesiącu, jak mogłam tego unikać?! cieszę się, że się nawróciłam.

Włosy


Po pierwsze: Szampon, najważniejsze aby był odpowiednio dopasowany, nie przeciążał włosów oraz za bardzo nie nawilżał. Lubię, gdy włosy są miękkie, błyszczące.. Swoje włosy myję co 2 -3 dni :) czasem zdarza się awaryjna sytuacja i muszę je umyć dnia następnego.. ale to rzadkość ;)

Po drugie: Odżywka/Maska, również odpowiednio dobrana, musi sprawiać, że włosy są lekkie i widocznie odżywione! 2-3 razy na tydzień, myślę że jest OK. Nie patrząc na to ile powinnam je trzymać na głowie zawsze jest to 30 minut.

Po trzecie: serum na zniszczone końcówki, niee lubię jak mi się końcówki rozdwajają i są suche wrrr.. polecam zaopatrzyć się w takie cudo :) 

Ciało


Po pierwsze: balsamowanie ciała, bez tego porannego rytuału się obyć wręcz nie mogę! I to już ilu lat.. może 7? :D nieważne lato czy zima.. Skóra sucha czy normalna.. Muszę się wysmarować ZAWSZE, lubię i balsamy i masełka, ważne aby nawilżały :)

Po drugie: balsamowanie stóp, bez tej czynności też się nigdzie nie wybieram! Mam swój ulubiony kremik, którego nie zmieniam juuż długoo (chyba, że nie mam w zapasie). Idzie wiosna, idzie lato.. Trzeba mieć ładne pięty :P


Po trzecie: balsamowanie dłoni, ostatnio jest mi to mniej potrzebne, ale mimo wszystko staram się je kremować. Kiedyś w ciągu godziny potrafiłam używa kremu do rąk kilka razy. Jest to kosmetyk, który podobnie jak balsamy lubię często zmieniać.


W zasadzie chyba to wszystko :D nie lubię skomplikowanych zabiegów, a te mi są raczej wystarczające :) Choć pewnie z czasem wynajdę coś co także polubię :)

Jeszcze jako bonus pomalowałam sobie pazurki :D o jaaa.. jak dawno tego nie robiłam ;)


To zdjęcie od góry wydaje najbliższy odcień :)
A chcecie kolejny bonus niespodziankę?! Chcecie :D ale proszę się nie śmiać!! :D

 HAHA :D


czwartek, 20 lutego 2014

Balsam pod prysznic, NIVEA

Jak często zdarza się Wam, że nie macie czasu na wieczorne/poranne balsamowanie? Albo po prostu nie potraficie się przekonać do tej czynności? NIVEA wyszło na przeciw tym właśnie problemom i stworzyło balsam do ciała pod prysznic! Tak tak.. jak można się kremować pod prysznicem..? No jak widać taka opcja jest dostępna!

Od producenta: Szybka wchłanialność przez wilgotną skórę. Przyjazna formuła pozostawi uczucie jedwabiście miękkiej skóry zaraz o wyjściu spod prysznica. Nie ma potrzeby aplikowania innych balsamów.
Testowany dermatologicznie. Wolny od sztucznych barwników i silikonów. łatwo ulega biodegradacji. Ważne: Przemyć brodzik lub wannę, aby uniknąć poślizgu.
(Tłumaczyłam sama :D)



Pojemność: 400ml
Cena: ok 25 zł



                                                                                   Skład:
Używanie:                                                               

1. Wziąć prysznic używając zwykłego żelu, spłukać,
2. Wsmarować w wilgotną skórę balsam pod prysznic,
3. Spłukać,
4. Wytrzyj się i ubierz

Ha ha tak jakby ktoś nie wiedział :D








Moim zdaniem: 



Balsam znajduje się w plastikowej tubie, otwieranej na klik. Może nie jest to za wygodne pod prysznicem, ale pocieszam się faktem, że stoi w taki sposób, aby zawartość była bliżej ujścia - no wiecie o co chodzi ;p Wkurza mnie to, że opakowanie robi się szybko tłuste, blee.


Konsystencja balsamu jest dość inna niż wszystkie, przypomina mi budyń :D Ale jest rzadszy. Kolor standardowo biały, ale to taka matowa biel. Zapach przyjemny, niechemiczny, nie różni się niczym od standardowych balsamów. A;e za to jest bardzo aromatyczny - to mi jednak trochę przeszkadza, wolę delikatne aromaty.
Co do działania.. hmm bardzo przyjemnie się go rozprowadza po wilgotnej skórze,a po spłukaniu czuć to nawilżenie. Nie używam go codziennie, jakoś mnie nie przekonał do takiego typu 'nakładania'. Mogę jedynie powiedzieć, że nie wysusza, nie podrażnia. I nie ma złego wpływu na kondycję mojej skóry - pewnie ma dobry ;P Szczerze mówiąc znalazłam nawet kilka plusów: mam okazję wybalsamować sobie tyłek i plecy haha :D A dodatkowe nawilżenie w taką pogodę nie zaszkodzi :)


poniedziałek, 17 lutego 2014

anti-perspirant, Adidas

Co tu można dużo pisać o antyperspirantach.. Mają jedynie chronić przed brzydkim zapachem i nadmierną potliwością, ale czy aby na pewno?
Wyboru tego typu kosmetyków jest wiele, ale ja wybieram zawsze te antyperspiranty w kulce, bo przede wszystkim lepiej nawilżają. pewnego razu postanowiłam zmienić swoją ulubioną firmę (z NIVEA na Adidas).. A jak skończyła się ta przygoda? zapraszam poniżej!


Kuleczka chyba wszystkim znana, prawda? ;)

Od producenta; Dezodorant antyperspirant w kulce dla kobiet. Chroni przed potem i przykrym zapachem przez 48 godz. Szybkoschnąca formuła. Uwaga: nie stosować na podrażnioną lub uszkodzoną skórę.

Skład: 

Pojemność: 50 ml
Cena: ok 10 zł


Moim zdaniem: Dezodorant zamknięty jest w plastikowym, lecz solidnym opakowaniu. O tym jak się nim obsłużyć to chyba pisać nie muszę ;P W każdym bądź razie wszystko widać na zdjęciach! 
Konsystencja jest lekko kremowa, biała (także widoczna), ale nie zostawia plam na koszulkach, o ile odpowiednio się zaaplikuje. Zapach nie jest `fresh` , bardziej przypomina mi męskie perfumy.. Utrzymuje się praktycznie cały dzień, ale czy 48 h to nawet nie wiem ;p problemów z potliwością nie mam to nie wiem jak reaguje na coś takiego. A co mnie w nim 'urzekło'? strasznie PODRAŻNIA skórę :( nie wiem dlaczego.. nie jest wrażliwa, ani uszkodzona.. NIE NAWILŻA, wręcz przeciwnie.. WYSUSZA strasznie, aż ciągle mam ochotę się drapać ;/  Miałam do tej kulki dwa podejścia, po 2 miesiącach przerwy postanowiłam, że wypróbuje znów, ale po prostu nie da się..
Dlatego dziewczyny, strzeżcie się tej wersji jeżeli Wam pachy miłe! :D 

wtorek, 11 lutego 2014

Ziaja, maska nawilżająca

Od czasu do czasu lubię się zrelaksować mając maseczkę na twarzy, nie wiem dlaczego, ale wtedy mi przyjemnie :D jeszcze w między czasie leżakowanie w wannie.. oh ah :D ale się rozmarzyłam :))

Ziaja, maska nawilżająca z glinką zieloną
skóra sucha, normalna



Od producenta: 
Cena: ok 2 zł
Pojemność: 7ml

Skład: Aqua (Water), Canola Oil, Cetearyl Ethylhexanoate, Illite, Octyldodecanol, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Glycerin, Cetyk Alcohol, Hydrogenated Coco-Glycerides, Caesalpinia,Spinosa Gum, Dimethicone, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Titanium Dioxide, Panthenol, Phenoxyyethanol, Methylparaben, Propylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1, 3-Diol, Diazolidiny Urea, Parfum (Fragrance), Citric Acid, Cl 42090 (FD&C Blue No. 1).

Moim zdaniem: Tak jak wszystkie Ziajowskie maseczki znajdują się w dość charakterystycznej saszetce. Wydobycie dość proste (tak jak widać na pierwszy zdjęciu) - odcinamy kawałek rogu, aby z maleńkiej dziurki wydobyć kosmetyk. Osobiście nie lubię preferowanej propozycji otwierania.. za dużo babrania :) a tak zrobię po swojemu i mam spokój :D
Kolor maseczki to delikatna zieleń, wynika to z zawartości glinki zielonej.


Zapach jest delikatny, niechemiczny, nie przeszkadza ani trochę. Jedno opakowanie starcza mi na 2-3 użycia, więc myślę że jest ok. A jak z działaniem? Moja skóra nie jest jakoś wyczynowo sucha, bardziej powiedziałabym, że należy do tych mieszanych z tendencją do trądziku. Dość często jednak zauważam suche skórki, lub miejscowe przesuszenia - od czasu do czasu funduję sobie takie oto nawilżenie :D Naskórek jest nawilżony ( aż sobie siedzę i gładzę się dłonią ciągle po policzku :D ), a sama buźka wygląda na odżywioną. Niestety, efekt jest krótkotrwały ;) staram się nadrabiać kremikami :)
A tak się rozprowadza:


Jak widać nierównomiernie. Trzymam go na twarzy przez ok 20 minut i zmywam letnią wodą :) Nie ma z tym żadnych trudności, bo maseczka się nie zsycha  i z łatwością jest mi dane ją zmyć.

Czy polecam?
Pewnie, ze tak :D 2 zł to nic dla takiego luksusu :D 

czwartek, 6 lutego 2014

Figs & Rouge, balsam do ust 100% naturalny

Lubicie 100 % naturalne kosmetyki? Ja osobiście w tą stu procentowość naturalność nie wierzę :)
Dłuższy czas temu miałam okazję otrzymać w angielskim Glossy Box'ie balsam do ust firmy Figs & Rouge.


Od producenta: 100% NATURAL - 100% PURE, chroni skórę przed wysuszeniem. Stosuje się do ust, aby utrzymać skórę miękką i nawilżoną.

Cena: 20-30 zł, w sumie zależy gdzie :)
Pojemność: 12,5 ml
Przydatność: 9 miesięcy od otwarcia.



Skład: Ricinus Communis Oil, Hydrogenated Castor Oil, Copernicia Cerifera Wax, Parfum, Cl 45380, Cl 15850, Benzyl Alcohol, Limonene

Moim zdaniem: Balsam znajduje się w plastikowej tubce, aby go wydobyć trzeba odkręcić zakrętkę, nałożyć balsam na palec, wysmarować sobie wargi inie zapomnieć dobrze wytrzeć palca! Nie, nie, nie, nieee! Ja tak nie lubię!


Nie wiem jak Wy, ale osobiście nie przepadam za tą niewygodą. Co do reszty nie mam żadnych przeciwwskazań.. Mam wersję wiśniową, jak widać powyżej taki też posiada kolorek - no może ciut przybliżony do różowego. Zapach też niczego sobie, nie wiem czy przypomina ten owoc, ale czuć słodyczą - zero chemikaliów! :)  Z wydajnością też nie jest źle, taka porcja jak na zdjęciu wystarcza całkowicie. Na ustach wytrzymuje bez większego szału - po godzinie już go nie ma. Skład jest krótki, zwięzły.. może faktycznie naturalny? :D

Używałyście? Znacie?


Taaaaaki wielki buziol dla Was! ;*

p.s. Zapraszam na Facebook'owe rozdanie, które trwa do dziś do godziny 20 :)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Lisap Ultimate plus, Maschera

Witajcie późnym wieczorem! 

Nie wiem czy powinnam się dziwić, czy też nie, że żadna z Was nie zna firmy Lisap Ultimate. Sama do tej pory jej nie znałam, bo niby skąd? Nawet w internecie o nich słabo, nie mówiąc już o blogosferze! Są to produkty typowo fryzjerskie, może dlatego mało o nich słychać? Do rzeczy!

Zgodnie z Waszymi prośbami przychodzę dziś z maską do włosów, dzięki której efekt szamponu jest hmm lepszy?


Od producenta: Ten rewelacyjny preparat idealnie dyscyplinuje włosy. Dzięki swoim unikalnym właściwościom wzmacnia kapilarną strukturę włosa wnikając w nią i zdecydowanie niwelując wszelkie ubytki. Włosy stają się perfekcyjnie gładkie i idealnie proste. Keratyna, olejek makadamia, ceramidy A2 - to substancje, dzięki którym maska wzmacnia, nawilża, odbudowuje i wygładza włosy. Sposób użycia: Nałożyć preparat na mokre włosy i wmasować. Rozczesać i pozostawić przez kilka minut. Dokładnie spłukać.

Skład:


Pojemność: 250 ml
Cena: 40-50 zł
Dostępność: sklepy internetowe


Moim zdaniem: Maska zamknięta jest w solidnym, odkręcanym pudełeczku. Jak widać miała papierek ochronny, który gwarantuje, że nikt nie wkładał tam swoich paluszków ;) Kolorek biały, konsystencja zwykłego kremu do ciała, a zapach baaardzo podobny do zapachu szamponu - przyjemny, niechemiczny. Minusem jest to , że nie utrzymuje się on na włosach, ale to jestem mu w stanie wybaczyć.
Tak samo jak z szamponem..Musiałam się go prawidłowo używać. A to raz nałożyłam go za dużo, a to źle spłukałam. Właśnie - spłukanie tej maski dokładnie jest bardzo ważne!! a dlaczego? strasznie wtedy przeciąża włosy, wydają się być jak siano, ale takie wilgotne bez ładu i składu! 
Maskę nakładam nie na mokre włosy, ale wilgotne i trzymam około 30 minut. Już w trakcie spłukiwania czuję gładkość i delikatność moich kłaczków - w dotyku są na prawdę świetne!! Włosy się nie plączą, są proste, gładkie, lekkienawilżone, błyszczą się - wręcz idealnie podtrzymywany jest efekt jaki daje sam szampon!!
Wiem, że są to wielkie ahy i ohy z mojej strony.. no ale co ja poradzę, że strasznie ten duet zaczął mi się podobać? :)))

sobota, 1 lutego 2014

Lisap Ultimate plus, Shampoo

Wiele z nas narzeka na trudne do ułożenia włosy, w szczególności zimą. Praktycznie rzecz ujmując jest to dla nas 'mega' problem - wstajemy rano, a na głowie tornado do nieogarnięcia. Każda zapewne chciałaby mieć 'kłaczki' pod kontrolą. Dlaczego nie? Wystarczy tylko znaleźć odpowiednio dobrane szampony, odżywki, maski..

Czy mi się udało?

Lisap Ultimate plus, Shampoo.


Od producenta: Lisap Ultimate Szampon Dyscyplinujący to specjalny preparat do pielęgnacji włosów gładkich i trudnych do ułożenia: nałożony przed zastosowaniem Lisap Ultimate plus prostuje włókna kapilarne ułatwiając ich układanie i nadając im zdrowego wyglądu. Dzięki zawartości kompleksu  Kerasil Complex, Keratyny i Ceramidu A2 odbudowuje i wzmacnia włosy ułatwiając ich układanie. Włosy pozostają gładkie, zdyscyplinowane i nawilżone przez długi czas. Testowany dermatologicznie.
Skład: 

Pojemność: 1000ml
Cena: ok 35 zł
Dostępność: zapewne sklepy internetowe.

 

Moim zdaniem: Szampon zamknięty jest w dużej, plastikowej butli, który wylatuje przez mały otworek widocznym na zdjęciu powyżej. Konsystencję ma dosyć galaretowatą, białą - mogę rzec, iż jest nawet perłowa.





Zapach ma przemiły, nie czuć żadnych chemikaliów - jak najbardziej mi się podoba. Utrzymuje się jakiś czas na włosach mmm :)
Na początku miałam do niego niezbyt ciekawe podejście. Słabo się pienił, musiałam nakładać go duużo aby umyć moje włoski. Był na prawdę dziwny! a dlaczego? bo źle go nakładałam! :D Inne szampony dość szybko się pienią, a ten jest inny.. Trzeba go delikatnie wetrzeć we włosy, narobić dużo piany i wtedy przejść do części mycia :) i na prawdę nie trzeba go używać tonami. Z działaniem było podobnie, teraz widzę jak na mojej głowie jest ład, blask i prostość ( nowe polskie słowo :D ).
Teraz aż przyjemnie jest mi dotykać swoich wosków, bo są gładkie!
Do pielęgnacji używam także maski tej samej firmy, byłybyście zainteresowane, aby o niej poczytać? :)
Sama nie sięgnęłabym po te kosmetyki.. musiałam je wygrać, żeby ocenić :D Osobiście polecam tym wszystkim, którzy dość często używają prostownicy.

wtorek, 28 stycznia 2014

Hegron, Rozenglycerine - krem do ciała

Piękna zima za oknami, mrozik daje czadu, a nasza skóra sama o siebie nie zadba! Niestety trzeba jej dopomóc :)

Przychodzę do Was z dość ciekawym produktem firmy HEGRON - dlaczego warto zawiesić na nim oko? Zapraszam poniżej :)

Od Producenta: Różany krem glicerynowy zapewnia doskonałe nawilżenie skóry. Wygładza i uelastycznia suchą i  szorstką skórę. Szybko się wchłania. Jest produkowany na bazie naturalnych olejków i tłuszczów. Do codziennego użytku, do każdego typu skóry.


Skład: Aqua, Glycerin, Paraffinum Liquidum, Glyceryl Stearate SE, Cetyl Alcohol, Dimethicone, Parfum, Citronellol, Eugenol, Geraniol, Linalool, Cinnamyl Alcohol, PPG-2-Methyl Ether, Methylisothiazolinone, Tetrasodium EDTA, Sodium Hydroxide.

Pojemność: 350 ml
Cena: okolice 15 zł


Moim zdaniem: Kremik zamknięty jest w plastikowym pudełeczku zamykanym na zakrętkę - trochę to niezręczne, ale się nie gniewam!


W środku znajdziemy biały balsam o nie za gęstej i nie za rzadkiej konsystecji - choć jest delikatnie zbita.
Zapach jest wręcz piękny! Różany, roznosi się po całym pomieszczwniu, a na ciele również czuć go dość dłu go! To mnie urzekło najbardziej :)





Działanie samo w sobie nie jest złe - nawilża suchą skórę, działa na nią kojąco - ale co do wchłaniania? Nie wchłania się szybko! Długo trzeba czekać aż wsiąknie, a ja osobiście tego nie lubię. Mam w zwyczaju kremować się rano..a wieczorem mam nadal tłustą powłokę! Może dlatego, że jest dość tłusty.Dlatego polecam smarowanie wieczorne, albo używanie go jako kremu do rąk :)

A co sądzicie o składzie? Ja się w sumie na tym nie znam, ale ta parafina, alkohol i perfum.. hmm nie brzmią zbyt naturalnie :)